środa, 10 października 2012

17. Justin, Ty używasz damskich perfum ? !

Wykonałam test ciążowy....Wynik był...


Pozytywny ? ! To nie możliwe ! Ja mam 16 lat i już dziecko na głownie ! 
Dziadkowie mnie zabiją ! A o rodzicach to ja już wole nie myśleć...
Ciekawe co ja teraz zrobię ! W sumie to zrobimy, bo to jest i Justina dziecko...
Teraz, tylko trzeba mu o tym powiedzieć.
Pewnie się ucieszy, ale ja jestem załamana !
Tyle rodzice mi mówili żebym uważała, a ja zrobiłam co innego, jak zwykle !

-Kochanie otwórz drzwi ! - wrzasnął chłopak...

Przekręciłam zamek w drzwiach, ale ich nie otworzyłam. Justin wszedł do środka, spojrzał na mnie, a po chwili spojrzałam na Jego twarz. Wtedy zobaczył, że cała jestem rozmazana i zapłakana. Zaczęłam płakać jeszcze głośniej...

-Kotuś, co się stało ? - zapytał chłopak kucając obok mnie i łapiąc mnie za rękę...

Ja tylko pokazałam test ciążowy.
Chłopak od razu przestał płakać i zaczął się cieszyć, w przeciwieństwie do mnie.

-Z czego się cieszysz ? ! - wrzasnęłam na Niego...
-Będziemy mieli dziecko ! Dlaczego mam się nie cieszyć Myszko ? ! - odp. uradowany...
-Misiu, ja mam 16 lat i naukę w głowie, a nie niańczenie dziecka. Owszem, chcę je mieć z Tobą, ale nie w tym wieku ! Rodzice mnie zabiją ! - zaczęłam się użalać.
-Chcesz usunąć ciąże ? - zapytał chłopak
-Nie ! Oszalałeś ! Chcę je wychować. - odp. bez chwili namysłu...
-Kocham Cię Mała - powiedział chłopak przytulając się do mnie.
-Ja Ciebie też - odp. przestając płakać...

Justin wstał, wziął mnie na ręce, zaniósł do pokoju, położył mnie na łóżku i powiedział:

-To odpoczywaj Skarbie. Dla siebie i dla dzidziusia - pogłaskał po brzuchu - a więc ja jadę do sklepu, kupić Ci coś ?
-No możesz mi kupić jakiś serek, czipsy i jakąś multiwitaminę - odp.
- Czipsy ? ! Chyba sb żartujesz Kochanie...Teraz to zdrowo musisz sie odżywiać, no ale kobiecie w ciąży się nie odmawia więc masz szczęście...

Justin wyszedł z pokoju, więc ja zostałam sama. Była godzina 7 wieczorem. Miałam ochotę już iść sie myć, ale przeszkodził mi dzwoniący telefon. To był tata...
Tylko nie teraz !

-Tak słucham - odebrałam
-Tak
-No dobrze, to jutro sie widzimy.
-No ja też, pa .

Ehh...rodzice przylatują już jutro ze wszystkimi rzeczami. Ciekawe jak to teraz będzie, jak zareagują na Justina i na dziecko...o ile im powiem o ciąży...
Gdy skończyłam tak myśleć wstałam i poszłam do łazienki się umyć.
Po drodze zabrałam ze sobą koszulę nocną.
Z łazienki wyszłam dopiero o 8.30 ...

-Justin ! Misiu, jesteś już ? ! - wołałam, ale nie odpowiedział.

Wzięłam więc telefon, wybrałam nr do chłopaka, ale On nawet nie raczył odebrać.
Spróbowałam jeszcze raz, ale sytuacja się powtórzyła...
Byłam zła, martwiłam się o Niego.
Zeszłam na dół zrobić dla Nas kolacje.
Zrobiłam kanapki z żółtym serem, szynką, sałata, pomidorem i ogórkiem....
Nagle zaczął dzwonić mój telefon. Szybko pobiegłam na górę po schodach, myślałam, że to Justin dzwoni. Ale gdy weszłam do pokoju to telefon już przestał dzwonić. Gdy sprawdziłam kto to, to okazało się, że miałam racje...To był Pan Bieber...
Poczekałam jeszcze chwilę, z myślą, że może jeszcze raz zadzwoni...
Po chwili telefon znowu zadźwięczał...

-Ty do Europy po te zakupy poszedłeś ? !
-No, oczywiście, rozumiem. Ja sobie mogę poczekać...
-No to się pospiesz, jest już późno martwię się...
-No dobrze, będę, ale chodź już do domu...
-Ja też..

Ehh...przynajmniej zadzwonił, jestem trochę spokojniejsza...
Zbiegłam na dół po talerz z kanapkami. Wzięłam talerz ze sobą do salonu, włączyłam telewizor żeby może w końcu czegoś ciekawego obejrzeć, posłuchać...
Zdążyłam zjeść wszystkie kanapki, których było aż, uwaga...aż 7 ! ;p
A chłopaka nie ma jeszcze w domu...
Jest już po 9, coś czuję, że ktoś tu dostanie...
Skończyłam myśleć, a w tym samym momencie do domu wszedł uradowany Justin...

-No hej Kochanie, już jestem, przepraszam, że to tak długo trwało, ale mnie fani zatrzymali...
-Mhm, rozumiem...Musisz sobie zrobić kolację bo zjadłam też Twoje kanapki...
-Kotuś, nie bądź na mnie zła, przepraszam, to się nie powtórzy nigdy więcej - powiedział chłopak siadając obok mnie...
-Justin, używasz damskich perfum ?
-Niee, mówiłem, że fanki mnie zatrzymały, przytulały się do mnie, więc i pachnę ich perfumami...
-No spoko, a szminki też Ty używasz, czy może któraś z Twoich fanek ?
-Coo ?
-To samo, kołnierzyk masz ubrudzony czerwoną szminką...Dobrze się bawiłeś ?
-Mała, ja nic nie robiłem, przysięgam, NIGDY ale to NIGDY bym Cię nie zdradził !

Chłopak się tłumaczył tak przez dobre 10 minut, ale ja byłam silna i nic nie odpowiadałam.
Po chwili Justin ucichł. Spojrzałam na Niego, a chłopakowi zaburczało w brzuchu...

-Jak się już skończyłeś tłumaczyć to idź coś zjeść bo chyba głodny jesteś - powiedziałam do chłopaka przez śmiech...
-Nie jestem. I nie będę dopóki mi się nie pozwolisz wytłumaczyć. Najwyżej zdechnę z głodu...
-A nie pozwoliłam Ci się wytłumaczyć ? Tłumaczyłeś się Kochany przez 10 minut, bez przerwy, czego jeszcze chcesz więcej ? Hmm ?
-Czyli nie jesteś zła ?
-Może i jestem. Jutro o 10 rodzice przylatują więc na lotnisko mnie zawieziesz, a później sobie możesz na przykład do fanek pojechać i porobić z nimi coś ciekawego...
-Kurwa, Emilka, proszę Cię uspokój się ! Przecież bardzo dobrze wiesz, że Cię cholernie kocham i Cię nigdy nie skrzywdzę !
-Tak, dobrze. Ja Ciebie też kocham...

Po czym wstałam i poszłam na górę do łóżka...Kiedy już byłam w pokoju, słyszałam jak chłopak przeklina...

-Może trochę ciszej co ? ! Bo aż tutaj słychać !

Przekleństwa ucichły, a ja położyłam się do łóżka, wzięłam telefon i napisałam sms-a do Oli o ciąży...Wiedziałam, że nie będzie z tego zadowolona, no ale co się stało to się nie odstanie...

_________________________________________
no i jest 17 rozdział Mychy ! ♥
Jak Wam się podoba ? ; )
Jeżeli się podoba, to skomentuj ; ) To nic nie kosztuję ! ; *
I taki tam Justin dla Was ♥