sobota, 24 listopada 2012

20.Musimy Wam coś powiedzieć...

Ku mojemu zdziwiueniu, na telefonie widniała nazwa i numer....

Rafała...Kompletnie o nim zapomniałam !

-Emilka ? - zapytał
-O Boże! Rafał ! Na śmierć o Tobie zapomniałam. Miałam tyle problemów na głowie, że zapomniałam o Tobie, przepraszam ! - zaczęłam się tłumaczyć chłopakowi.
-Heh, spoko. Rozumiem, nie musisz się tłumaczyć. Masz swoje życie przecież - uspokajał mnie Rafał.
-Ale ja naprawdę Cię przepraszam, jestem taka głupia! jak ja mogłam . . . 
-Przestań ! - wrzasnął - Może się spotkamy kiedyś co? Znaczy...Ja, Ty, Justin, Ola i Bartek ? Co Ty na to ? - zaproponował Rafał.
-No jasne! Wiesz jak się za Tobą stęskniłam ! - zgodziłam się

Pogadaliśmy trochę i stwierdziliśmy, że zgadamy się później co do spotkania ; )

-Kto Nam przerwał ? ! - spytał oburzony Justin...
-Rafał...chciał się z Nami spotkać, wiesz ? 
-Ehh, a kiedy ?
-Nie wiem, przecież mamy do siebie numery tak ? Zdzwonimy się na pewno - wytłumaczyłam chłopakowi...
-Ok...To na czym to stanęło ? A ! - przypomniał sobie Bieber.

Dokończyliśmy Nasze uradowywanie się nad tym, że będziemy mogli razem w trasę pojechać.
Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy ! Dla Justina pewnie też, ale dla mnie jeszcze bardziej ! !
W końcu spędzę z nim tyle czasu ile będę chciała ! Znaczy po koncercie, jak nie będzie zmęczony...
No ale mniejsza o to...i tak się jaram jak pochodnia tym wszystkim ! ! :3
Mr. Bieber postawił mnie na ławce...zmusił Go do tego Scooter, który Go zawołał,
ale Justin Go olał usiadł obok mnie stojącej i czekał kiedy On do Niego przyjdzie...
Taka męska wersja sfochanej mnie ! :P
Kiedy Scooter podszedł do Nas i zaczął mówić to chłopak od razu się odfochał...
Stanął na równe nogi i kazał mi żebym mu wskoczyła na barana !

-Justin ! Przecież Cię zarwę ! Przestań !

No ale moje błagania na nic ! ;c 
Psychicznie Go na pewno zarwałam, ale fizycznie może nie bardzo...
Zaniósł mnie do samochodu po czym pojechaliśmy do domu...

*** 3 miesiące później***

Czekam na Justina w garderobie...właśnie ma koncert w Meksyku...
Baaardzo piękne miasto ! Tyle miłych ludzi, tyle miłych spojrzeń !
Po prostu...bajka ! ; )

*** godzinę później *** >> oczami Justina <<

-Przyprowadź mi tu na scenę Emilkę - poprosiłem Ryana...zrobił to...

Po chwili zwróciłem się do swoich Beliebers...

-Zaraz zobaczycie kogoś, kogo kocham nad życie i nigdy nie przestane ! ! A ta piosenka dla niej ! !

Kiedy Emilka weszła na scenę cała arena zaczęła huczeć od wrzasków i pisków szczęścia...
Cieszyłem się, że moi Beliebersi zaakceptowali mój Skarb !
Przytuliłem Ją do siebie, pocałowałem w usta i kazałem jej usiąść na tronie, który był na środku sceny...
Zasiadała na nim One Less Lonely Girl...

*** po piosence ***

Wziąłem Emilkę za rękę i stanęliśmy na środku sceny.

-Musimy Wam coś powiedzieć...znaczy ja muszę się Wam czymś pochwalić bo nie wytrzymam ! !
Teraz przy sobie mam jeden Skarb a za 6 miesięcy bedę miał dwa...kto wie może i więcej !
Kocham Was !

Pocałowałem Emilkę po czym zeszliśmy ze sceny...

-Oszalałeś Skarbie ? - zapytała mnie spokojnie.
-Co się stało ? No przecież wiesz, że musiałem o tym powiedzieć...korciło mnie już od dwóch miesięcy !
-No rozumiem, ale stało by się coś jakbyś poczekał drugie tyle ? To dopiero trzeci miesiąc...Nie wiadomo jak dalej się potoczą losy ciąży...
-Nawet tak nie mów ! Za 6 miesięcy będę wzorowym Tatusiem a Ty Mamusia ! ! - zacząłem krzyczeć.
-Dobrze...spokojnie Misiu - powiedziała i pocałowała mnie w bark...
-Idź Myszko do garderoby, jak się obmyję to przyjdę do Ciebie i jedziemy do Brazylii na koncert...
-Koncert, koncert, koncert...same koncerty - powiedziała cicho, myśląc, że nie usłyszę...myliła się...

♥♥♥ oczami Emilki ♥♥♥

Trochę mnie to już denerwuje...same koncerty, a dla mnie czasu praktycznie nie ma...
Znaczy ma, ale to tylko w autokarze jak jedziemy, ale to noc...przed koncertem i w trakcie koncertu między piosenkami...ale jak dla mnie to jest mało, strasznie mało ! !
Kocham Go i chcę żeby spędzał ze mną więcej czasu...Ehh...
Poszukałam kurtki u Justina w garderobie...założyłam ją i jakieś buty i wyszłam na dwór się przewietrzyć...
Niedaleko było jakiś park i ławeczka...usiadłam na niej, bo dość długo już szłam, a nogi bolały mnie nie miłosiernie...
Wyciągnęłam telefon i zaczęłam przeglądać Nasze wspólne zdjęcia z Justinem...
1.
2.

3.


Drugie zdjęcie podobało mi się najbardziej !
Było takie  oryginalne ! Jedyne w swoim rodzaju...
Nagle usłyszałam jakiś szelest w krzakach za mną...

-Kto tam ? ! Nie chowaj się ! Justin wiem, że to Ty ! Nie żartuj sobie ! Justin...?

Wstałam z ławki i zaczęłam iść w stronę szeleszczących krzaków...
Nachyliłam się nad nimi...
Po chwili poczułam mocne uderzenie w głowę i na tym film mi się urwał...

______________
Ha ! 
No i jest 20 rozdział ! ; )
Mam nadzieje, że Wam się podoba, bo się trochę pomęczyłem nad nim...
Komentujcie i polecajcie ! !
Jak będzie 12 komentarzy to piszę 21 rozdział !
I nie piszcie podwójnych komentarzy bo się dowiem :P
To do dzieła !
Czas...Start ! !

środa, 21 listopada 2012

19. Jedziesz ze mną !

-Dobrze...zresztą zobaczymy...-Justin bo ja....


mam podejrzanego raka płuc... - powiedziała mama.

O Boże ! Zdębiałem...Co ja mam powiedzieć, zrobić...

-Mamo, będzie dobrze...Lekarzom na pewno coś się pomyliło...
A nawet jeśli to nie będziesz z tym sama. 
Masz mnie, Emilkę, dziadków...Będziemy pomagać sobie nawzajem. 
Będziemy razem ! - powiedziałem po czym przytuliłem mamę najmocniej jak mogłem,
 a po policzku spłynęła mi łza, która wytarła mi mama.
-Skarbie, nie płacz i obiecuj mi, że nikt nie będzie o tym wiedział oprócz Ciebie i mnie...
-Ale dlaczego ? ! - zapytałem podniesionym głosem...
-Obiecuj... - poprosiła
-No dobrze....- odpowiedziałem niechętnie

Zeszliśmy na dół gdzie Emilka czekała na mnie...

-Mamo, może zjesz z Nami ? - zapytałem
-Nie, dziękuję. W domu sie najdłam - odmówiła mama po czym pożegnała się i wyszła...

PO ŚNIADANIU

-Justin co się stało ? - zapytała Emilka.
-Nic Skarbie - odpowiedziałem i uśmiechnąłem się....sztucznie.
-Jak nic ? Przecież widzę po Twojej minie, że coś jest nie tak. Nie ukryjesz niczego - ciągneła mnie za język.
-Naprawdę nic Kochanie...- wywijałem się od powiedzienia prawdy.
-Justin, dlaczego nie chcesz mi powiedziec ? - zapytała Emilka spuszzcając głowę.
-Ejjj...Mała, nie smuć się. Już Ci mowię.
-No więc słucham - powiedziała dziewczyna z niecierpliwością.
-No już...Bo chodzi o to, że Scooter dzwonił do mamy i mówił, że muszę się z nim spotkać i obgadac daty i szczegóły trasy koncertowej - skłamałem i opuściłem głowę.
-I dlatego Twoja mama nie chciała Ci o tym powiedzieć przy mnie ? - zapytała niedowierzając.
-Nie wiem...Mogła mi przy Tobie powiedziec ale nie wiem. A wiesz co oznacza trasa koncertowa ? Że nie będziemy się widzieli...no chyba, że wybierzesz sie ze mną - powiedział chłopak
-Ehemm....no ale ja mam szkołe, więc nici z tego pomysłu - zasmuciła się.

Wstałem, poszedłem do Emilki i zacząłem ja pocieszać po zaczęła cichutko łkać...

☻☻☻ tydzień później ☻☻☻

-No siema - odpowiedziałem Scooterowi
-Kiedy ?
-Okej, a mogę ze sobą Emilkę zabrać ?
-No spoko, trzymaj się.

Rozłączyłem się, po czym poinformowałem Emilkę, że pojedzie ze mną do Scootera żeby ustalić wszystko związane z Believe Tour...

*** oczami głównej bohaterki ***

Przeszło tydzień temu odebraliśmy z Juju moich rodziców z lotniska...
Mama o mało zawału nie dostała jak zobaczyła ze mną Justina, a tato ?
Jak to tata...zawsze z dystansem, jak dziadek...
Powiedziałam im, że chodzę z Jussem, a mama jeszcze bardziej zaczęła się cieszyć.
Tata oczywiście mówił żebyśmy uważali, zabezpieczali się, jak to robimy i takie tam.
No ale już za poźno...
Tata stwierdził, że przytyłam, ale powiedziałam że jadła dużo bo się denerwowałam.
Na szczeście obydwoje uwierzyli...No, a wracając do dnia dzisiejszego to jedziemy właśnie do Scootera.

^ ^ ^ 20 minutes later ; D ^ ^ ^

-Yo - powiedział Justina do Scotera - a to moja dziewczyna, Emilka. Prawda, że śliczna ? - przedstawił mnie swojemu menadżerowi.
-No jak zawsze ! Scooter jestem - powiedział po czym chciał mi dać buzi w polik.
-E ! E ! Nie pozwalaj sobie za dużo ! - przestrzegał Go Justin.
-Dzień dobry. Emila jestem.

Usiedliśmy w salonie, który był ogromny...W ogóle ten dom był taki jakiś gigantyczny.
Chłopaki zaczęli rozmawiac. Z tego co wywnioskowałam to ta trasa ma trwać dwa lata
i obejmować cały świat...no prawie cały świat.
Trasa rozpoczyna się za dwa tygodnie koncertem w Toronto.
Zrobiło mi się trochę smutno bo nie będę się widziała z moim Skarbem strasznie długo, więc wyszłam do ogrodu żeby się troche przewietrzyć i ochłonąć. Ogród był przepiękny i zadbany.
Usiadłam na ławce, ktora byla obok oczka wodnego. Przypomnialo mi sie jak poznalam Justina. 
Usmiechnelam sie sama do siebie. Wyciagnelam telefon i zadzwonilam do Oli.
Nie odebrala wiec wybralam numer do Bartka, ale On tez nie odebral...
Zaczelam przeszukiwac telefon.
Znalazlam tam numer Madzi...Dla ścisłości to moja koleżanka, ktora sie wyprowadzila dawno gdzies do Stanów.

-Halo ? Madzia ? - zapytałam
-Tak, a kto mowi ? - zapytala mnie
-Emilka, pamietasz mnie jeszcze ? 
-Emilka, Emilka, Emiii...a tak ! No hej Śliczna ! - przypomniała sobie
-Hehe...Co tam u Ciebie ? - zapytałam
-A w USA mieszkam, ale to pewnie pamietasz, a dokladniej w Toronto...A Ty w Polsce biedna siedzisz ?
-A właśnie, że nie ! Wyprowadziłam się do Ontario w Kanadzie ! - odpowiedziałam zadowolona.
-No to bajecznie ! Musimy się koniecznie spotkać ! Stęskniłam się - zaproponowała Madzia
-No jasne - zgodziłam się

Ustaliłyśmy datę i miejsce spotkania, po czym pogadałyśmy jeszcze troche i skonczylysmy rozmowe bo szedl do mnie Justin cos pokrzykując...

-Misiu ! Ja nie mam uszu jak słon żeby usłyszeć co do mnie mowisz z odleglosci 30 metrow - krzyknelam !.

Chłopak zacząl bieć w moją stronę...
O mały włos, a spodnie by mu spadly !
Haha ! Byłoby co oglądać *__*
Gdy dobiegł do mnie to objął mnie w pasie i namiętnie pocałował

-Skarbie, problem z trasą rozwiazany ! Jedziesz ze mna ! A szkoła się nie martw !
Będziemy mieli obydwoje indywidualne nauczaniu ! Scooter to załatwił - oznajmił chlopak .
-Aaaaa ! Super ! Nawet nie wiesz jak sie ciesze ! - krzyknelam i wskoczylam na chlopaka.

Nagle usłyszałam, że mój telefon dzwoni...
Ku mojemu zdziwiueniu, na telefonie widniała nazwa i numer....

________________________________
W końcu 19 rozdział ! ; )
Przepraszam, że tak długo i za tyle błedów,
ale robiłem co w mojej mocy.
Przepraszam ! ♥
Komentujcie, bo nie wiem czy pisac,
czy nie :(
Bo wydaje mi się, że bloga czyta tylko pare osob ;c
A i jeszcze chciałbym Wam polecić bloga mojej koleżanki ! ; )
Dopiero zaczyna, ale dziewczyna ma ikrę ! ! ♥
Tu macie stronkę ; *
#BigLofffka ♥

piątek, 2 listopada 2012

18. Obiecaj, że nie będziesz się zamartwiać


Przekleństwa ucichły, a ja położyłam się do łóżka, wzięłam telefon i napisałam sms-a do Oli o ciąży...Wiedziałam, że nie będzie z tego zadowolona, no ale co się stało to się nie odstanie...


Po napisaniu esa położyłam się już spać, mimo że była 10...
Obudziłam się...
Z pokoju chłopaka dobiegały jakieś głosy. Rozmawiał z kimś przez telefon.
Postanowiłam podsłuchać Jego rozmowę. Podeszłam więc do drzwi Jego pokoju, usiadłam pod drzwiami i słuchałam.

-Tak, jest ! I co z tego ! Ja już jestem dorosły, a Emila już niedługo będzie ! Nie interesuj się tym !

-Słuchaj, bo nie będe powtarzał. Nie pozwolę żeby Emilka usunęła tej ciąży...A ja Jasmine już do Ciebie nie wrócę, zrozum to ! Kocham Emilkę nie Ciebie ! I tak już Emilka coś podejrzewa bo zobaczyła szminkę, więc już jest zła !
-Kurwa ! Jasmine ! Odwal się ode mnie i mojego życia !
-Nie ! Nie kocham Cię i już nigdy nie będe ! Przespałem sie z Tobą dawno i to było ostatnie co miało wspólnego z Tobą ! Nara !

Pow. Justin wychodząc z pokoju.
Ja wstałam zapłakana, spojrzałam na Niego
W Jego oczach krył się strach. Bał się mojej reakcji na to co usłyszałam...
Ale ja nie byłam na Niego zła...
No może trochę, ale w szczególności cieszyłam się z tego, że powiedział tej dziewczynie stanowczo nie ! Mimo że się z nią przespał, że mnie skrzywdził to i tak Go cholernie kocham !
Staliśmy w siebie wpatrzeni.
Po chwili ruszyłam w stronę Justina.
Chłopak cofnął się krok do tyłu. Był przestraszony, ale ja musiałam to zrobić ! ! 
Przytuliłam się do Niego....
Najmocniej jak mogłam, żeby Mu tylko pokazać jak mocno Go kocham, pomimo tego co zrobił.
Justin odwzajemnił to co zrobiłam i ja....
Chłopak pocałował mnie w czoło i pow:

-Przepraszam Cię. Jestem skończonym dupkiem. Nie zdziwie się jak mnie zostawisz, zrozumiem - pow. płacząc.

-I tak Cię kocham gnoju !
-Emilka...Kocham Cię !

Chłopak podniósł mnie, ja oplotłam się nogami wkoło Jego bioder. Zaniosł mnie do siebie na łóżko, położył mnie na nim, a sam Justin położył się obok mnie łapiąc mnie za pierś.


-Justin...

-Oj no...Moja pierś ! Ty ją tylko nosisz...
-Tsaa...Chodźmy spać. Zapomnijmy o wszystkim.

Zasnęliśmy nie wiadomo kiedy.

Gdy rano się obudziłam Justina nie było już obok. Wstałam, podeszłam do szafki z ciuchami i poszłam sie ubrac, po czym zeszłam na dół. Na dole był Justin, który stał przy kuchni i smażył naleśniki w samych bokserkach.
Mrrr! Taki zgrabny tyłek ma ! I bioderka ! ♥
Stanęłam za Nim, objęłam Go w pasie, położyłam głowę na ramieniu i pocałowałam Go w nie.

-Śniadanie robisz?

-Mhm, naleśniki jak widać.
-Nie wiedziałam, że umiesz gotować
-No to wielu rzeczy o mnie Myszko nie wiesz - powiedział chłopak całując mnie w polik.

Odeszłam od chłopaka, podeszłam do lodówki, sięgnęłam mleko czekoladowe i nalałam sb do szklanki.


-Kotuś...daj łyka - poprosił chłopak...

-No to podejdź i sobie weź ! - pow. z uśmieszkiem.

Justin ruszył w moją stronę. Posadził mnie na blacie i zaczął całować po szyi.

Wczułam się. Oplotłam chłopaka nogami wkoło bioder, a rękoma złapałam za Jego gęste włosy.
Chłopak zaczął rozpinać mi koszulę gdy do domu weszła Pattie, Jego mama.
Staneła przy wejściu, spojrzała na Nas, uśmiechając się powiedziała:

-Widzę, że przyszłam w nieodpowiednim momencie...

-Nie, nie mamo chodź. Emilka robiła naleśnika, a ja rozpinałem jej koszule bo ten...nooo...gorąco Jej było - odp. zakłopotany Justin...
-Kochanie, to Ty robisz naleśniki...właśnie Ci się jeden przypala. - poinformowałam chłopaka.

Justin ruszył w stronę kuchenki żeby przewrócić naleśnika, a ja siedziałam zawstydzona na blacie zapinając koszulę...


-To ja pójdę może się ubrać, co ? - powiedział chłopak przechodząc obok mnie i muskając moje usta bardzo delikatnie.

-No mogłbyś pójść, a nie paradujesz przy mnie i przy mamie w bokserkach... - odp. śmiejąc się.
-No wypadałoby - poparła mnie mama chłopaka

Justin pobiegł na górę do pokoju żeby się ubrać...


-Może zje pani z Nami śniadanie ? - zapytałam

-Nie dziecko...Ja tylko na chwilę, przyszłam do Justina - odp. mama
-Dobrze...

Położyłam dwa talerze na stole, syrop klonowy, sok i naleśniki. W tym momencie zszedł chłopak ubrany tak:




podbiegając do mamy pow:


-No to co tam mamo chciałaś - z zadowoleniem

-Chodź na górę. Musimy pogadać na osobności - odp. mu mama...

Szczerze poczułam się trochę dziwnie, że nie chcą rozmawiać przy mnie, ale nie jestem tym zaskoczona, bo sama bym nie chciała rozmawiać ze swoim synem przy prawie obcej kobiecie. Ehh....


                                                  ☻☻ oczami Juju ☻☻


Jestem z mamą u mnie w pokoju...


-Justin, kochanie, mam problem, muszę komuś o tym powiedzieć, a jedyną osobą, która ma dla mnie czas to Ty...- zaczęła mama

-Co się stało mamo ? - odp. smutny
-Ehh...miałam Ci wcześniej o tym powiedzieć, ale nie chciałam Cię martwić, miałeś już dość swoich problemów...
-Mamo, mów co się stało ! - podniosłem ton

Nie lubie kiedy mama przeciąga i nie chcę mi o czymś powiedziec...


-No dobrze...ale obiecaj, że nie będziesz się zamartwiać...

-Dobrze...zresztą zobaczymy...
-Justin bo ja....

__________________________

18 ^_^
No mam nadzieję, że Wam się spodoba,
napracowałem się nad nim,
i przepraszam, że tak zwlekałem z dodaniem,
ale byłem chory i wgl, 
musiałem się wykurować,
więc sami pewnie rozumiecie ; )
Zacząłem już pisać następny rozdział więc może niedługo dodam,
nie wiem, zobaczymy co czas pokaże =)
Jak na razie piszcie w komentarzach, 
co Wam się podoba, a co nie ; )
Do zobaczenia ; * #MuchLove ♥