niedziela, 29 lipca 2012

11. Zrobiłem to bo żałuję, że...


-Jadę z Tobą... ! - oznajmiłam.
Ubrałam się po czym zeszliśmy do samochodu i pojechaliśmy w stronę szpitalu....

Po 20 minutach byliśmy już na miejscu...
Weszliśmy do środka. Ludzie gapili sie na zakrwawionego Justina.
Podeszliśmy do recepcji i zapytaliśmy gdzie jest Rafał.
Pielęgniarka odp Nam, że jest na bloku operacyjnym i mamy czekać przed wejściem na salę.
Szliśmy w stronę bloku operacyjnego....
Widzieliśmy już ciocię Justina, płakała...
-Ciociu, co z Nim ? - zapytał chłopak.
-W karetce stracił przytomność, musieli go reanimować, a teraz walczy o swoje życie razem z lekarzami - pow. rozpłakując się jeszcze bardziej.
-Eejj, Ciociu...Nie płacz. Wyjdzie z tego. To silny chłopak. Będzie dobrze. - pow. Justin przytulając się do cioci.
Nie ukrywając sama zaczęłam płakać.
Usiadłam obok Justina, oparłam głowę o Jego ramię, wpatrzyłam się w jeden punkt, a moje myśli się biły....
Miałam dość...Uroniłam pojedynczą łzę, którą wytarł mi Justin.
-Myszko, nie płacz - pocieszył mnie.
Ja tylko westchnęłam, wtuliłam się w Niego.
Po chwili, usnęłam...

                                             **** oczami Przystojniaka ^ ^ ****

Emilka własnie usnęła...Zaniosłem ją na rękach, przykryłem kocem.
Wsiadłem na chwilę do samochodu żeby w nim nagrzać, bo było już dość zimno...
Odwróciłem się by spojrzeć na Ślicznotkę, 
spała tak słodko.
Wychyliłem się trochę, poprawiłem jej włosy, które opadły jej na twarz.
Pomyślałem, że jestem zajebistym szczęściarzem, bo w końcu mam swój Skarb, którego nigdy nie opuszczę i Kocham jak nikogo innego !
Wysiadłem z samochodu, otworzyłem tylnie drzwi...
-Śpij słodko, Kochanie - pow. cicho dając Emilce buzi w czoło...
Po czym zamknąłem lekko drzwi żeby Jej nie obudzić...
Odwróciłem się, a wtedy zobaczyłem faceta z aparatem.
Na prawdę nie miałem ochoty, na żadne zdjęcia i wywiady.
Ten facet nie chciał robić mi żadnych zdjęc ani zadawać pytań...
Tylko zapytał czy jakoś może mi pomóc...
Zrobiłem tylko wielkie oczy...
-Tak, niech Pan powie swoim kolegom po fachu żeby dali mi spokój na jakiś czas bo nie mam ani ochoty ani czasu żeby wgl z Nimi gadać...
Facet podszedł do mnie, podał mi rękę i powiedział:
-Da się załatwić. Trzymaj się.
Po czym odszedł. Byłem zaskoczony bo zawsze paparazzi robili mi zdjęcia nie zwarzając na to jak sie czuję, aż do tej pory...Masakra jakaś...
Wrociłem szybko do szpitala gdzie była ciocia...oprócz niej byłam tam też Dominika, Ola i Kuba...
Dziewczyny płakały, a bezradny Kuba nie wiedział kogo ma pocieszać.
Podszedłem do Nich, Kuba wstał...
-Usiadź - poprosił.
-Nie chcę - odpowiedziałem.
-Wiadomo już coś - zapytałem.
-Stary, jesteś tu dopiero 15 minut, nikt nic nie wie - odp. Kuba.
-Kurde...- usiadłem załamany...
Po chwili usnąłem...

                                            **** Po przebudzeniu ****

Obok mnie siedziała tylko śpiąca Dominika...
Obudziłem ją...
-Ej, Domi, gdzie reszta ? Co z Rafałem? - zapytałem.
- Nie wiem i nie wiem - odp.
Sięgnąłem po telefon i wybrałem numer do Kuby...
-Ej, Stary, gdzie Wy wszyscy jesteście ?
-Ja już w domu, ale jak chcesz iśc do Rafała to do 21 sali na OIOM-ie, bo tam go przewieźli z bloku operacyjnego... - poinf. mnie chłopak.
-Dzięki - podziekowałem.
Zostawiłem Dominike i ruszyłem w stronę OIOM-u...
Przed wejściem zatrzymała mnie pielęgniarka....
-Nie wejdzie tu Pan bez obuwia ochronnego - pow. pielęgniarka.
-No mnie Pani nie wpuści ? - zrobiłem maślane oczka...
-Nie. W tył zwrot Panie Bieber, po obuwie ochronne i dopiero wtedy Pana wpuszczę...
-No jeju... - przewróciłem oczami...
Wróciłem po chwili...
Pielęgniarka, która mnie nie chciała wpuścic, ciągle tam stała...
-No już - powiedziałem.
-No ślicznie - pow. pielęgniarka po czym wpuściła mnie do środka...
1, 2, 3, 4, 5....12, 13, 14, 15, 16...20...
-21, w końcu - pow i wszedłem do sali...
Siedziała tam ciocia, Emilka i Ola...
Emocje już opadły...
-Co z nim ? - zapytałem.
-Jego stan jest zmienny. Raz jest dobrze, a raz serce przestaje bić na chwile - odp. Emilka.
Poszedłem do łóżka, usiadłem obok Emilki, oparłem głowę, westchnąłem...

                                  **** oczami głównej Bohaterki ****

Pomimo, że spałam jestem ciągle zmęczona.
Siedzimy własnie u Rafała. 
Ja, ciocia Justina, Ola i Justina....
Rafał powinien zaraz się obudzić.
Przynajmniej tak powiedział lekarz, który był tu jakieś 30 minut temu...
Mama Rafała złapała go za rękę i położyła głowe na Ich rękach.
Spojrzałam na twarz Rafała, która zaczeła powoli mieć jakiś wyraz...
-Rafał...- pow i wstałam.
Wszyscy spojrzeli na mnie jak na idiotke, ale ja widziałam swoje.
Rafał próbował się odezwać.
Otworzył oczy...
Mama Rafała przytuliła delikatnie syna.
Mimo wszystko, zasyczał z bólu...
Próbował coś powiedzieć, ale mu to nie wychodziło....
Pokazał palcem na Justina, swoją mamę i Ole, a później wskazał na drzwi...
-Chyba chce żebyśmy wyszli - pow. Ola...
Rafał pokiwał głową na "tak", więc wyszli...
Zbliżyłam się do Niego.
-Jak się czujesz ? - zapytałam.
-B...b...b...boli mnie wszystko - odp. chłopak.
-A powiesz mi dlaczego to zrobiłeś ? - zapytałam znowu.
-Emi, ugh, Emilka, zrobiłem to bo żałuję, że, że...że to nie ja tylko....

________________________________
Yeach Bitches ! ♥♥
11 rozdział ^ ^
Przepraszam, że tak długo, ale dostęp do neta to masakra po prostu xD
Następny rozdział jest napisany tak w 56% ; pp
Dodam Go może w czwartek bądź w piątek, jak bd miał czas,
ale pewnie dla Was bd miał ; **
Komentujcie i polecajcie ; ** ! !

sobota, 21 lipca 2012

10. Zacząłem próbować wywarzać drzwi ...


Justin powiedział, że to On, a nie Ja bd spał w salonie, a ja u Niego na górze w łóżku...
Poszłam do łazienki. Rozebrałam się, wzięłam ręcznik, połozyłam go na toalecie i weszłam do brodzika.
Do łazienki wszedł Justin, który...

Szukał maszynki do golenia...
-Myszko, nie widziałas czasem mojej maszynki do golenia ? - zapytał
-Juuustin, możesz poszukać jak bd się mył, a nie jak ja to robie ...
-No ale, widziałaś, czy nie ? - spytał ponownie.
-Czekaj, tutaj jest, w kabinie. - odpowiedziałam.
-To podaj mi ją - poprosił mnie...
-Jak wyjdę - odp.
-Ale potrzebna jest mi teraz.
-Boooże...
Podniosłam maszynke z dna kabiny, otworzylam drzwi, wycagnełam ręke, w ktorej miałam maszynke, a Justin złapał mnie za przedramię i wyciagnał mnie z kabiny, 
przyciagnał do siebie, zaczał mnie całowac.
Był w samych bokserkach, a ja naga.
Nie wiedziałam czy mam go odepchnac, czy możemy to zrobić.
Zdecydowałam, że zrobimy to tu i teraz. Kochamy się to czemu nie...
Zaczęłam zsuwać Mu bokserki, aż tu nagle zaczął dzwonić telefon chłopaka.
-Misiu, idź odebrac, poczekam - pow. do Justina.
-Ale ja nie moge na Ciebie czekac - odp chłopak i zaczął mruczec...
-Kocie,  a jak to coś ważnego ? Idź odebrać - pow. i klepnęłam Go w pośladki.
Justin zszedł do salony żeby odebrać telefon, a ja kończyłam się myć. 
Gdy chłopak skonczył gadac, bez słowa ubrał się i wybiegł z domu.
 Akurat kończyłam sie myć więc wyjżałam przez okno, widziałam jak wsiada do samochodu i rusza. Po chwili dostałam sms-a, że jedzie do Rafała... 
Odpisałam z zapytaniem co się stało, ale dopiero po 10 minutach dostałam sms-a z odpowiedzią, 
że Rafał sie zamknął w pokoju i wgl nie daje oznak życia...
Martwiłam sie o niego, o Justina zresztą też, bo nie wiedziałam jak sie zachowa...

                                                **** oczami Justina ****

Wbiegłem do domu cioci i od razu pokierowałem się na pietro, gdzie był pokój Rafal.
Pod drzwiami siedziała płacząca ciocia, a wujek, a wujek wgl się nimi nie interesował...
-Ciociu, co sie stało ? - zapytałem
-Zamknął się, nie odpowiada wgl...Próbowałam otworzyć jakoś drzwi, ale nie mogłam - pow rozpaczona ciocia.
Od razu wstałem i zacząłem próbować wywarzyć drzwi...
Probowałem już z dobre 5 minut i nic ! ! Nawet nie drgnęły ! ! !
W końcu odsunałem się troche od drzwi,
 podniosłem nogę i uderzyłem nia z całej siły w drzwi,
 a one odskoczyły razem z futryną do pokoju Rafała...
Kiedy drzwi były już na ziemi, widok, który zobaczyłem zmroził mi krew w żyłach...
-Ciociu, nie wchodź ! Dzwoń po pogotowie. Już ! ! - rozkazałem cioci.
Ciocia poderwała się i pobiegła do pokoju po telefon, 
a ja wszełem do pokoju kuzyna i zapaliłem światło.
Widok zakrwawionego Rafała nie był dla mnie przyjemny.
Leżał na środku pokoju w samych bokserkach. Był cały we krwi, nawet jego włosy...
Podszedłem do niego bliżej, a w jego ręku zobaczyłem dość duży kawałek szkła, 
dalej zobaczyłem paręnaście pustych butelek, jedną potłuczoną.
Kurwa...dlaczego - pomyśłałem...
Położyłem dłoń na jego twarzy żeby ją odwrócić, ale Rafał tylko zajęczał z bólu...
-Chłopie trzymaj się...Pogotowie już jedzie.. - pow.
Rafał próbował coś z siebie wydusić...
-Zamknij się i nie ruszaj ! !
Gdy to powiedziałem uroniłem parę łez, które spadły na ciało Rafała...zajęczał z bólu...
Wytarłem to miejsce koszulką...
-Nie płacz - pow. Rafał ostatkiem sił...
Nagle do pokoju wlecieli lekarze...
Odepchnęli mnie od Niego..
Upadłem pod szafkę, patrzyłem co robią, byłem na siebie cholernie zły, że nie mogę Mu pomóc !
Zabrali go z domu. Ciocia pojechała z nim do szpitala...
Położyłem się na podłodze i zacząłem ryczeć...
-Kurwa ! Nie mogę, musze być silny - pow. sam do siebie.
Po czym wstałem i pojechałem do domu, gdzie czekała na mnie Emilka...

                                          **** oczami Emilki ****

Minęła dobra godzina jak Justin się nie odzywa...
Nagle usłyszałam jak ktoś wbiegł do domu i zaczął wbiegać na górę.
Zerwałam się z łóżka, wybiegłam z pokoju, a tam zobaczyłam zakrwawionego Justina...
On podszedł do mnie, przytulił, zaczął cichutko szlochać...
-Rafał jest w szpitalu. Próbował popełnić samobójstwo...
-Co ? ! Dlaczego ? !
-Nwm...
-Jedziesz do niego ? 
-Tak...
-Jadę z Tobą... ! - oznajmiłam.
Ubrałam się po czym zeszliśmy do samochodu i pojechaliśmy w stronę szpitalu....

________________________________
Przepraszam, że krótki i że są w nim błedy,
Ale szybko pisałem ^ ^
A jak sie cżłowiek spieszy to sie diabeł cieszy ; p
Dodam w następnym tygodniu NN ; )
Jeżeli sie spodobało to skomentuj ; )

piątek, 20 lipca 2012

9. Jak On się czuję ?


- Dokładnie...Daj Emilce skończyć szkołę - dopełnił wypowiedź mamy Jeremy.
- No tak. tak...wiem... - pow. Justin...
Nastąpiła cisza, którą przerwał ....

Jaxon, który wleciał z krzykiem do pokoju i z zakrwawioną ręką...
Zsiadłam szybko z kolan Justina, podbiegłam do Niego i próbowałam zatamować rane na ręce dziecka.
Justin pobiegł do łazienki po ręcznik, a Pattie i Jeremy uspokajali syna...
- Trzeba zawieźć Go na pogotowie, palca sobie rozciął - pow. Juss.
- No przecież widzę, idź po Jego kurtkę to go zawieziemy, ja wezmę pieluchy to bd tamowała krew...
- A My ? - zapytała Pattie
- A Wy zostaniecie w domu - pow. Justin
Załozyłam buty, wzięłam Jaxona, pieluchy i poszłam w stronę samochodu gdzie był już Justin.
Wsiadłam z dzieckiem na tylne siedzenie, a Justin ruszył z piskiem opon.
Odciągałam uwagę Jaxona od palca, bo gdy go widział, zaczynał histeryzować.
Nagle krew zaczęła lecieć strumieniem, a ja zaczęłam pospieszać chłopaka żeby sie pospieszył...
- Kotku, na czerwonym nie bd przejeżdżał, a omijam światła jak tylko mogę ! - odp. Justin
- To się staraj bardziej bo palec się już robi siny ! - oznajmiłam
Po ok. 7 minutach byliśmy na pogotowiu.
Justin był trochę przerażony tym co zrobił sobie Jego brat.
Chłopak podszedł do recepcji z płaczącym Jaxonem i zaczął wrzeszczeć żeby jakiś lekarz nim się zajął.
Pani z recepcji uspokoiła Mojego chłopaka i poprosiła lekarza chirurga o zajęcie się dzieckiem...
Minęło już 10 minut, a nikt nie daje znać co jest z bratem Justina...
Lecz niestety ktoś dał znać mediom, że Justin jest tutaj i paparazzi oblężyli szpital.
Na szczęście ochrona nie wpuszczała ich do środka, bo wtedy nie dawali by Mu spokoju...

                                         **** 5 minut później ****

Wyszedł lekarz, który wziął Jaxona do swojego gabinetu i podszedł do Nas.
- Opiekę nad Państwa dzieckiem przejął inny lekarz chirurg - pow. lekarz.
Spojrzeliśmy na siebie. Tym razem Justin się usmiechnął, ale siłowo.
- To jest mój brat - odp. chłopak po czym schował głowe w ręce, spuszczając ją w dół.
- Panie doktorze, jak On sie czuje ? - wstałam i zapytałam lekarza.
- Dobrze...najważniejsze, że się uspokoił i na spokojnie zszyje się mu palca. Na pewno nie obejdzie się bez znieczulenia miejscowego, które mu podamy...
- A to coś poważniejszego z tym palcem ? - zapytałam
- Palec został prawie całkowicie obcięty więc bd musieli wykonać zabieg. Zszycie palca oraz połaczenie ściegień i nerwów, by w palcu było czucie - oznajmił mi lekarz.
A jak długo potrwa ten zabieg ? - spytałam
- Ok. 2h, jeżeli chcemy żeby efekt zabiegu był zadowalający, a czucie w palcu zostało przywrócone po paru dniach.. - odp.
Odeszłam od lekarza i zaczęłam iść w stronę Justina.
Usiadłam obok niego i wytłumaczyłam Mu to co pow. mi lekarz.
Justin nagle sie uspokoił.
- Na pewno ? - zapytał
- Tak Skarbie - odp. przytulając Go.

                                        **** 2,5h później ****

Wyszedł lekarz z Jaxonem, a Justin poderwał sie do góry podbiegając do brata, biorąc Go na ręce i mocno przytulając.
Do szpitala weszła właśnie Pattie, Jeremy i Jazmyn.
Siostra podbiegła do Justina, przytuliła się do Jego nogi i nie puszczała.
Rodzice Mojego Skarba podeszli do mnie i zapytali o Jaxona. Odp. im, że już jest wszystko okey.
Gdy już wyszliśmy ze szpitala, paparazzi ciągle czekali na Justina.
Chłopak trzymał brata na jednej recę, drugą trzymał mnie za rękę. Natomiast ja trzymałam za rekę Jazmyn.
- Justin ! Co się stało ? ! - zap. jeden z paparazzich.
- Czy to Twoja dziewczyna ? - zapytał drugi.
Justin się zatrzymał i pow. prawie krzycząc.
- Tak, to Moja dziewczyna ! Kocham Ją i jej nigdy nie zostawię ! Dziękuję za uwagę i żegnam !
Po czym ruszyliśmy do samochodu Justina.
W drodze do domu Jazz trzymała Jaxona za rączke , całując ją.
Nie mogłam się oprzeć i musiałam zrobić zdjęcie...

Dojechaliśmy do domu. 
Ja wzięłam Jazz za rączkę, a Justin Jaxona na ręce.
Gdy weszliśmy do domu Pattie podbiegła do mnie.
- Dziękuję Ci Emilko - przytuliła mnie.
- Heh... nie ma za co proszę pani. - odp. uśmiechając się...
Usiedliśmy, pogadaliśmy, a Justin jak zwykle wygłupiał się z rodzeństwem...
Po ok. 30 minutach zebraliśmy się i zaczęliśmy jechać do domu.
- Emilko... może dziś bd spała u mnie ? - zap. chłopak.
- Wiesz, nie wiem... nie za wcześnie ? 
- Zadzwoń do dziadków i zapytaj. Proszę. - pow. chłopak i zrobił maślane oczka...
- No okey.
Zadzwoniłam do dziadków, a Oni się zgodzili...
- No to teraz Misiek po piżame jedziemy - pow. do chłopaka.
- Nie potrzebujesz, ja Ci dam swoje bokserki i koszulke - oznajmil mi chlopak
Pojechaliśmy do domu Justina.
Od razu powiedziała, że śpię na fotelu w salonie.
Justin powiedział, że to On, a nie Ja bd spał w salonie, a ja u Niego na górze w łóżku...
Poszłam do łazienki. Rozebrałam się, wzięłam ręcznik, połozyłam go na toalecie i weszłam do brodzika.
Do łazienki wszedł Justin, który...
 _________________________
Jest 9 ! ^ ^
Przepraszam Was, że tak długo, ale weny jakoś nie miałem.
Postaram się dodawać częściej.
Co prawda teraz wyjeżdżam do Stanów, ale bd próbował to robić ! ; )
Dziękuje Wam za czytanie i komentowanie ! !

niedziela, 15 lipca 2012

8. - Justin, nie mogę... za wcześnie...

Justin wpuścił mnie do domu pierwszą, a jego mama...

Przytuliła mnie do siebie ciepło...

                                 **** oczami Justina ****

Emilka weszła do domu, a Moja Mama przytuliła ja do siebie.
Spojrzałem się na mame i Emi jak ja przytula i czułem się dobrze z tym, że na pierwszy rzut oka Emilka spodobała sie Mojej mamie.
- A może teraz ja ? - dopomniałem się ...
- No chodź synku - pow. mama wyciągając rękę w Moją stronę.
Emilka weszła dalej do pokoju, a ja przytulałem mamę...
- Skąd taką fajna dziewczyne sobie wziąłeś ? - szepnęła mi mama do ucha.
- Nie wziąłem tylko spotkałem i zakochałem. I w parku - odp. mamie po czym weszliśmy do pokoju.
Emilka siedziała na fotelu, a po drugiej stronie na kanapie Jaxon i Jazmyn, którzy przyglądali się Mojej pięknej i niezastąpionej dziewczynie.
- Siema małolaty ! - pow. biegnąc w stronę Jazz i Jaxa.
- Justin ! - krzyknęli razem, pędząc w Moją stronę.
- Stęśkniłam się zia Tobą. - pow. Jazmyn.
- Ja też - przytuliłem ją do siebie mocniej.
- A Ty Łobuzie sie stęskniłeś za bratem ? - spytałem Jaxona.
- Taaaaaak ! ! - krzyknął Młody.
Odstawiłem Łobuzów na ziemię, podszedłem do Emilki i ukucnąłem obok niej.
- Jaxon, Jazmyn, to jest Moja dziewczyna, Emilka. Bardzo ją Kocham, od tej pory bd ją ze mną zawsze widywać - oznajmiłem rodzeństwu.
- Hej ! - pow. Jax, podbiegając do Emi i przytulając.
- Cieść - pow. Jazz, również przytulając się do Mojej Piękności !
Emilka odwzajemniła obydwa przytulasy.
Widać było, że była zadowolona, wcześniej z reakcji mamy, a teraz z reakcji Jaxona i Jazmyn.
- Dobra Łobuzy, uciekajcie do siebie - pow. do rodzeństwa.
Jazmyn złapał siostrę za rękę i popędzili razem do swojego pokoju...
- Jak mama przyjdzie, to zacznie się przesłuchanie więc spokojnie, nie musisz się bać, będe przy Tobie - pow. do Emi dając jej buziaka.


                                      **** oczami Emilki ****

Jestem gorzej zestresowana niż wtedy kiedy szłam pierwszy raz do szkoły...
- Justin... A co jak się nie spodobam Twojej mamie i wyśle mnie na kopach do Polski coo ?? - spytałam drżącym głosem.
- Myszko, Ty już jej sie przypodobałaś - pow. Justin dodając mi tym samym otuchy.
Weszła Pattie do salonu z ciastem i szklanką herbaty...
- Justin, synku...idź po reszte do kuchni - rozkazała mama Justinowi.
Justin pobiegł szybko do kuchni, bo wiedział, żę nie chcę zostać sama na długo z Jego mamą.
Czekoladowooki wpadł do salonu z dwoma szklankami soku, ale niestety poplątały mu się nogi...
Przewrócił się, sok wylał się na mnie, a szklanki potłukły.
I to już nie było śmieszne, to było tragiczne !
- Justin ! - wrzasnęłam na Niego.
- Misiu, nie wiem czy widzisz, ale mam sukienkę poplamioną...sokiem...z czarnej porzeczki ! ! - pow. ciszej.
- Emilko, Justin Ci zaraz coś przyniesie na przebranie - pocieszyła mnie Jego mama.
- Hahaha, znaczy...ups...no nie moge ! ! Hahaha, ale ze mnie tancerz, hahaha ! - śmiał się w niebo głosy...
- Justin ! Spokój ! Twoje koszule są jeszcze w pokoju dziecinnym w szafie Jaxona, przynieś Emilce, a nie się tarzasz na podłodze ! - krzyknęła na Justina Pattie.
- No okej, okej... Chodź Skarbie ze mną - pow. Justin wstając z podłogi, łapiąc mnie za ręke i ciągnąc za sobą.
Weszliśmy do pokoju dziecinnego gdzie rodzeństwo się ze sobą bawiło...
- Nie przeszkadzajcie sobie, My tu tylko po koszule dla Emi, bo... - pow Justin chichocząc ...
Chłopak wziął koszule, mnie za ręke i poszliśmy na górę do łazienki.
Weszłam do łazienki, a Justin został na zewnątrz.
Zdjęłam sukienkę i zaczęłam rozpinać guziki od koszuli, a do łazienki wszedł Justin i przycisnął mnie do ściany. Zaczął mnie całować delikatnie dotykając mojego ciała swoimi rękoma.
Była tak miło...Justin rozpiął mi stanik i zsunął moje bokserki, więc ja zabrałam się za rozbieranie Justina...
Rozpiełam guzik w jego spodniach, chłopak zdjął je. Zdjęłam jego bluzkę. później zsunełam bokserki...
- Justin, nie moge... Za wcześnie - pow. chłopakowi.
- Będę delikatny - obiecał Justin
- Justin, nie... - zaczęłam się wyrywać z płaczem.
- Kotku, przepraszam... - chłopak przytulił się do mnie.
Gdy to zrobił poczułam jak dreszcz przeszedł przez całe moje ciało, poczułam się wtedy tak bezpiecznie w Jego objęciach...
- Misiu, Ty mnie nie przepraszaj tylko zbieraj swoje ciuchy z podłogi bo jest ich dużo. I jak wyjdziesz to przynieś mi jeszcze jakieś spodenki...- odp. chłopakowi.
Justin pozbierał ciuchy, po czym się ubrał i wyszedł z łazienki.
Podniosłam swoją bieliznę z podłogi, w którą się później ubrałam.
Później załozyłam koszulę od Justina, usiadłam na podłodze i zaczęłam myśleć czy dobrze zrobiłam, nie pozwalając Justinowi byśmy zaczęli się kochać. A co jak przez to nie bd mnie już kochać ?
A co jak mnie zostawi ? Wtedy bd nikim, ale nie mogłam, bo wracało do mnie wspomnienie o Kamilu i o tym co mi zrobił. " Rany " są jeszcze za świeże, a Mój związek z Justinem trwa niecałe 2 tygodnie, a już mieliśmy to zrobić? Wiem, że Justin mnie Kocha, ale jest za wcześnie byśmy mogli to zrobić.
Włozyłam głowe w swoje dłonie i zaczęłam cichutko łkać...
W tym samym momencie do łazienki weszła Jazmyn...
- Cio się śtało ? - zapytała mnie Jazz...
- Nic Maleńka - odp. siostrze Justina
Jazmyn podeszła do mnie i przytuliła...
- Nie płać, będzie dobźie - pocieszyła mnie Jazmyn...
Justin wszedł do łazienki ze spodenkami, a ja szybko wytarłam łzy w Jego koszule..
- Ooo...jak słodko. Moje dwie Księżniczki razem - rozczulił się Juss...
Podszedł do Jazmyn, wziął na ręce, a mi podał ręke żebym wstała...
Gdy wstałam, Justin przybliżył się do mnie i dał buziaka w czoło...
Po czym dał mi spodenki.
- My bd na dole, Skarbie - poinformował mnie Justin i wyszedł z łazienki.
Założyłam spodenki i zaczęłam schodzić po schodach. Gdy weszłam do salonu siedziała tam mama Justina, Justin, Jazmyn i jakiś facet. Był to Jeremy, tata Justina...
- Emm.. Dzień dobry - pow. skrępowana.
- Dzień dobry - odp tata Jussa.
Wstał, podszedł do mnie i podał mi rękę...
- Chodź Mycho - pow. Justin klepiąc się w kolano...
Podeszłam do chłopaka, usiadłam mu na kolanach i zaczęła sie spowiedź...
Skąd jestem, ile mam lat, gdzie się uczę, jak się uczę, jaki mam kontakt z rodzicami, w jakim towarzystwie się kręce...
Przy tym pytanie odezwał się Justin...
- Poznacie towarzystwo na weselu - poinformował rodziców Justin.
- Nie spiesz się Mój drogi - odp. mama.
- Dokładnie...Daj Emilce skończyć szkołę - dopełnił wypowiedź mamy Jeremy.
- No tak. tak...wiem... - pow. Justin...
Nastąpiła cisza, którą przerwał ....

czwartek, 12 lipca 2012

7. Rafał...po co ? po co ?

Minęło dobre 30 minut... a My...
Usnęliśmy w trójkę na moim łóżku !
  
Wstałam o godzinie 10.37. Bartka i Oli nie było już w pokoju. Zabrałam ciuchy do łazienki.
Ubrałam się w to. Zeszłam na dół na śniadanie, a tam oprócz Oli i Bartka był Rafał i Kuba...
- A Dominiki nie ma ? - zapytałam.
- A co stęskniłaś się za nią ? - spytał Rafał.
- Cholernie...Calutką noc za nią płakałam - zażartowałam.
- Usiądź tutaj - powiedział Kuba wskazując na miejsce obok siebie.
Rafał wstał, podbiegł do talerza, na którym były naleśniki z truskawkami i bitą śmietaną i podstawił mi ten talerz pod nos mówiąc:
- Proszę bardzo...Smacznego, mam nadzieję, że będą Ci smakować. Sam robiłem - pow. Rafał prężąc klate...
Wyglądało to dość zabawnie. Gdy się tak prężył klepnęłam Go lekko w brzuch, a On zgiął się w pół jakbym Go 100 razy mocniej uderzyła...
- Co Ci jest ? - zapytałam przerażona
- Nic, ostatnio brzuch mnie boli, tak bez niczego. - odpowiedział
- Na pewno ? Wszystko ok ? - zapytałam ponownie.
- Tak, na pewno...
Zjadłam śniadanie. Była godzina 11.10.
Poszłam z Rafałem na górę bo tam miałam tabletki na brzuch...
- Usiądź na łóżku... - powiedziałam do Rafiego.
On usiadł, a ja poszłam po tabletki, które były w łazience...Kiedy wróciłam Rafał siedział bez koszulki.
Nie wiedziałam o co mu chodzi... Podeszłam, usiadłam obok Niego...
- Możesz odłożyć te tabletki... - pow. Rafał wskazując na tabletki...
- Dlaczego ? Przecież brzuch Cię boli...
- Ale nie o tego, tylko od tego - pow. to Rafi kładąc się na łóżku.
Kiedy się położył, zobaczyłam na Jego brzuchu świeże cięcia rozciągające się przez cały brzuch...
- Rafał...po co? po co ? - pow. to i położyłam się obok.
- Nie Twoja sprawa.... Masz jakąś koszulke i bandaż ? - spytał
- Bandaż mam, a koszulkę przywiezie Ci Justin...- pow. to po czym wstałam po bandaż.
- Nie ! Justin nie może się o tym dowiedzieć ! !
- Okey, powiem mu, że...że się ubrudziłeś...
Wziełam bandaż, podałam go Rafałowi  po czym zadzwoniłam do Justina...
- Hej Misiu, za ile będziesz u mnie ? - zapytałam
- No za chwilkę bd wyjeżdżał z domu a co ?
- A mógłbyś wziąc jakąś koszulkę dla Rafała ?  Bo swoją wiśniami upaprał.... - skłamałam. 
- Oki Myszko. Biorę koszulkę i już jadę po Ciebie ...
Rafał zawiął brzuch bandażem, a po 5 minutach przyjechał Justin.
Wszedł na górę do pokoju, rzucił w kuzyna koszulką.
- Masz sierotko...Emm...a co Ci w brzuch ? ?
- Nic, skaleczyłem się jak rower robiłem...a tak wgl dzięki ! - podziękował Rafi.
Juss podszedł do mnie, dał mi najsłodszego buziaka na ziemi, po czym przytulił się do mnie.
Wzięłam go za rękę, a Rafała klepnęłam w pośladki...
- Ej Kotku, ja Ci już nie wystarczam ? - pow. chłopak.
- Wystarczysz Pyszczku ^ ^ - mówiąc to wsadziłam swoją rękę pod spodnie Justina łapiąc Go za pośladek.
- Mrrr... - zamruczał chłopak...
- O fajnie, a pamiętacie, że jestem tuż za Wami ? - zażartował Rafał.
- Mhm - odp. Justin
- No to gitara - pow. Rafał kopiąc Justina w pupe ; p
Zeszliśmy na dół, a Rafał wskoczył Mojemu chłopakowi na plecy i zaczął  udawać, że jeździ na koniu...
- Zejdź z Niego bo Mi Go zarwiesz placku ! - wrzasnęłam na Rafiego.
- Sugerujesz, że długo nie pociągnę Kotku ? - pow. Gwiazdor.
- Skądże znowu - odpowiedziałam Justinowi.
Kuba podbiegł do Nich i próbował na nich wskoczyć, ale skończyło się to tylko obaleniem całej 3 na kanape...
- Justin ! Zbieraj się, jest już po 12 ! !
- No okey, okey Kochanie - odpowiedział mi Justin.
Ubrałam buty, a Juss wygłupiał się jeszcze z chłopakami na kanapie. 
Justin leżał plecami do góry więc doczekałam się okazji, podbiegłam do Niego, wskoczyłam na Niego i wsadziłam ręce pod Jego bluzkę...
- Dobra Myszko, jedziemy do Mojej mamy - pow. Mój chłopak.
- Ehh...no dobrze - odp.

10 minut później ....

Justin otworzył mi drzwi od samochodu...
- Gotowa ? - zapytał.
- Tak, plus zestresowana...
- Emi, nie bój się. Moja mama nie gryzie, tylko w weekendy ma napady...- zażartował Justin.
- Ooo. fanie... pocieszyłeś mnie. A wiesz, że dzisiaj sobota ? ! - powiedziałam.
- Oj tam, oj tam... bd Cię bronił - pow. chłopak wystawiając język...
Juss złapał mnie za ręke i poszliśmy w stronę domu...
Chłopak zapukał do drzwi... Po chwili otworzyła Jego mama...
Justin wpuścił mnie do domu pierwszą, a Jego mama ....

________________________
Sorki, że tak późno, ale muszę się chrześnicą opiekować xdd
Będę sie starał dodawać szybciej...Myślę, że w tym tygodniu jeszcze będzie NN ...
Jak przeczytałeś/aś to skomentuj i polec :*:*
Dzięki, że czytacie ! ! ; ** 

poniedziałek, 9 lipca 2012

6. Skarbie, nie płacz ....


Justin był na niego trochę zły, ale po pewnym czasie mu już przeszło.
Wziął mnie za rękę i poszliśmy w stronę ...

Samochodu Justina. Gdy weszliśmy i ruszyliśmy Juss kazał mi zajrzeć do schowa, który był przede mną. Otworzyłam go, a tam znajdowała się jakaś paczka obwiązana różową wstążką.
- Emm...Kochanie, co to jest ? - spytałam zaciekawiona
- A otwórz to zobaczysz Myszko - odpowiedział chłopak
Wziełam tajemniczą paczkę do ręki i ostrożnie zdjęłam wstążkę i papier ozdobny, a ta byl nowiutki iPhone...
- Po co mi to kupiłeś .. ? - spytałam Go zła...
- No bo chciałaś zadzwonić do rodziców i dziadków, ale Twój telefon się utopił w jeziorze... - powiedział Mój chłopak.
- Nie mogę go od Ciebie wziąć !
- Możesz, to jest prezent Kotku .
- Ale nie taki za 1000$ ! ! !
- Kochanie, przepraszam...myślałem, że Ci się spodoba, a nie że będziesz zła. - powiedział chłopak przy czym mnie objął, ale ja wrzasnęłam:
- Patrz przed siebie ! ! ! Ja chcę jeszcze żyć ! !
- Dobrze, przepraszam...

Dobre 5 minut ciszy później...

- A tak w ogóle to gdzie mieszkasz Mycho ? ?  - zapytał chłopak.
- Prado De Ambar - odpowiedziałam sucho.
Justin dał po hamulcach !
Wysiadł z samochodu, przeszedł na moją stronę, otworzył drzwi...
- Wysiadaj...
- Po co ?
- No wysiądź, nic Ci nie zrobie.
- No ju ...
Wysiadłam, a czekoladowooki przycisnął mnie do samochodu, przytulił się do mnie i zaczął płakać...
Zrobiło mi się głupio....Odwzajemniłam uścisk...Było mi tak dobrze gdy Go tuliłam !
Po chwili podniosłam głowę chłopaka, nie widziałam, bo było już ciemno, ale czułam, że po jego policzkach spływały łzy wielkości ziarnka grochu...
Pocałowałam Go delikatnie w jego malinowe usta i ponownie Go przytuliłam...
- Skarbie, nie płacz... Przepraszam, że o taką błahostkę się wkurzyłam, nie powinnam...
- Kocham Cię i nie chcę żebyś się na mnie złościła, bo kiedy jesteś zła to czuje jak moje serce rwie się na kawałki - wyszlochał Justin.
Przytuliłam Go mocniej... Czułam jak szybko bije Jego serce...
- Mała, gniewasz się jeszcze na mnie ? - spytał chłopak.
- Nie, przepraszam ...
- To dobrze. Chodź odwiozę Cię do domu bo dziadowie się o Ciebie martwią - powiedział chłopak.
- Na pewno ? Uspokoiłeś się już, że możesz prowadzić ? ?
Bałam sie o Niego, nie chciałam jeszcze jechać, ale On sie uparł.
Po ok. 10 minutach znajdowaliśmy się pod domem moich dziadków.
Justin wybiegł, otworzył mi drzwi.
- Wysiadaj Księżniczko Ty Moja ! !
- Heh, dobrze Księciu !
Wysiadłam. Justin odprowadził mnie do drzwi, pocałował mnie delikatnie w usta i złapał za pośladek...
- Ej ! Nie za szybko ? - spytałam Go w żartach.
- Przepraszam, nie chciałem. - powiedział chłopak przy czym spuścił głowę.
- Ej, Misiu, żartowałam...
Pocałowałam Go. Od razu humorek Mu się poprawił. Odwrócił się w stronę samochodu i poszedł do niego po telefon...
- W środku pudełka masz kartę, a na pudełku jest Mój numer.
- Okey.
- Jutro bd po Ciebie o 12. Pojedziemy do moich rodziców - oznajmił mi chłopak.
- Co ? Emm... okey ^ ^
- Kocham Cię - powiedział Juss tuląc się do mnie.
- Ja Ciebie też - odpowiedziałam i przytuliłam Go mocniej.
- Do jutra !
- No do jutra Misiek ! !
Weszłam do domu. Dziadek podleciał do mnie i zaczął krzyczeć:
- Dziecko drogie ! ! Na zegarku się nie znasz ? ! Godzina 12 a Ty dopiero do domu wracasz ? ! Mogłabyś chociaż zadzwonić i powiedzieć, że się spóźnisz ! !
- Spokojnie, wytłumacze Wam wszystko .
Opowiedziałam babci i dziadkowi o wszystkim. Napięcie opadło, dziadkowie zapomnieli o tym, że byli na mnie wściekli. Cieszyli się ze mną moim szczęściem ...

Poszłam na do siebie na górę, wyjęłam telefon, włożyłam kartę, właczyłam telefon, a tam już 57 smsów od tego samego numeru o treści " Kocham Cię ! ! ". Był to Justin ♥♥♥...
- Ehh...- westchnęłam sama do siebie.
Jak to wszystko szybko sie potoczyło.
Dopiero co przyleciałam do USA, a ja już mam chłopaka...I to jakiego ! !
- Emilka ! ! ! ! ! ! - krzyknęli razem Bartek z Ola wlatując z prędkością światła do mojego pokoju....
Rzucili się na moje łóżko. Zaczęliśmy gadać o wszystkim i o niczym....
Minęło dobre 30 minut... a My...
Usnęliśmy w trójkę na moim łóżku !

____________________
No i jest już 6 rozdział ^ ^
Powiedzcie, nie za szybko dodaje te rozdziały ??
Staram się je szybko dodawać żeby obsuwy dłuższej nie było ; p
Podoba się ? : ) Jeśli tak to skomentuj i poleć znajomym ! 
Dzięki, za czytanie ; ** Kocham Was ! ! ; **

niedziela, 8 lipca 2012

5. To dzięki niemu Justin się o Tobie dowiedział ...

W tym samym momencie rozbłysnęły flesze aparatów, a Justin podszedł do mnie, wręczył mi róże, a z kieszeni garnitura wyjął .....

Ogromy, złoty pierścionek z diamentem...
Zaczełam płakać jak nigdy dotąd...A Justin spytał się mnie:
-Emilio zostaniesz moją dziewczyną? Kocham Cię i chcę być już z Tobą do końca swoich dni !
Rozryczałam się tak bardzo, że nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa więc tylko pokiwałam chłopakowi głowa, że się zgadzam. Chłopak założył mi pierścionek na palca i przytulił, a w tym momencie ponownie rozbłysły flesze. Zaczęto bić brawa, było słychać okrzyki, ale i piski radości...Chłopak na dowód jego miłości do mnie wpił się łapczywie w moje usta, że nie mogłam złapać tchu !
Zeszliśmy ze sceny, a tam zobaczyłam Olę i Bartka bijących mi brawo i idących w moją stronę...Nagle obydwoje zaczęli się śmiać...
- Emi, wiesz, że My o wszystkim wiedzieliśmy od samego początku ? !
- Ale jak to ? ! - spytałam.
- Kojarzysz tego Rafała, co chodził z Tobą do pierwszej klasy, ale niestety musiał wyjechać do USA ? ? - przypomniał mi Bartek.
- No pamiętam i co ?
- No to to jest kuzyn Biebera...I to właśnie On pokazał Cię Biebsowi na Facebooku i to własnie On namówił Twoich rodziców żebyś przyjechała tu do USA bo Juss się w Tobie zakochał ! ! ♥♥
Zatkało mnie...dlaczego Rafał miałby zrobić coś tak pięknego dla mnie ? Może mnie bardzo lubił i to zrobił, albo tak po prostu ;
Zauwazyłam Justina jak rozmawiał z trójką jakiś osób, a z jednym z nich jak to się mówi przybił sztame...W Jego gronie stała dwójka chłopaków, który jeden z nich palił papierosa i wyglądał tak:

Gdy przyjrzałam się bliżej to poznałam, że to był Rafał ! 
Tylko od kiedy On pali ? A tak się wzbraniał, że nie będzie palił i w ogóle ... 
Natomiast drugi chłopak, którego już nie znałam wyglądał tak:

Była też tam bardzo ładna dziewczyna ! Wyglądała ona tak:

Już byłam o nią zazdrosna ... 
Mój chłopak zawołał mnie, żebym do nich podeszła, więc to zrobiłam...
Gdy podeszłam oblukałam tą laskę od góry do dołu... Nie podobała mi się, dziwnie się patrzyła na Jussa ...
Rafał się na mnie rzucił, zaczął mną podrzucać i wgl, cieszył się tak bardzo jakby mnie nie widział z 10 lat !
- Może byś uważał na Moją dziewczynę co ? Chciałbym się Nią nacieszyć, a nie od razu do szpitala ją wieźć ! - zażartował Justin.
- Dobra, dobra, już odstawiam na ziemie ; )
- Emi, poznaj Dominike i Kube, są to przyjaciele Rafała.
- Hej - powiedziała Dominika...
Nie odpowiedziałam w ogóle...
- Siemka - powiedział Kuba, podchodząc do mnie i przytulając się do mnie.
Odwzajemniłam przytulasa i odpowiedziałam chłopakowi.
- No dobra, My sie już musimy zmywać bo mamy parę spraw do załatwienia ...- powiedział Juss.
- Misiek, a dlaczego ja o niczym nie wiem, hęę ?? - spytałam.
- Oj no bo...emm...wszystko sie tak szybko działo no i...a z resztą zaraz zobaczysz ; * - próbował się wywinąć.
- Ja chcę wiedzieć teraz a nie później, więc ? ? 
- Ehh...Emi...
Justin spojrzał na Rafała, a ten tylko pokiwał głową uśmiechając się słodko...
Chłopak pocałował mnie tak namiętnie, że czułam jak odlatuję !
- Hah ! Mówiłem, że podziała - powiedział Rafi do Dominiki.
Po chwili Rafi oderwał Justina ode mnie bo go o to poprosiłam...Nie mogłam złapać powietrza po takim pocałunku...
Justin był na niego trochę zły, ale po pewnym czasie mu już przeszło.
Wziął mnie za rękę i poszliśmy w stronę ...

___________________
Jest kolejny ! !
Przepraszam Was, że tak długo,
Ale trochę dużo na głowie mam...
W poniedziałek wyjeżdżam, 
Ale postaram się dodawać jak najszybciej się da ! !
Komentujcie i polecajcie ! !
Dzięki, za tak dużo wejść i komów !  ! ; **
Kocham Was ! : *

piątek, 6 lipca 2012

4. Zaczynam się go bać ... ! !

- Ehh...wiem, przepraszam, wybacz, wygłupiłam się, jak ja mogłam się Ciebie o imię spytać, jaka ja jestem tępa...Emm... Czy ja to mówie na głos ? - spytałam.
Chłopak pokiwał głowa na "tak" po czym zbliżył się do mnie i ....


Przytulił mnie do siebie mówiąc:
- Zachowujmy sie normalnie, bo ja i Ty jesteśmy zwykłymi ludzmi. Nie musimy zachowywać się jakoś specjalnie tylko dlatego, że jestem sławny...Jestem też zwykłym chłopakiem pragnącym normalnego traktowania.
W tym momencie nie widziałam co mam Mu odpowiedzieć więc pokiwałam głowa.
Bartek z Olą stwierdzili, że nie będą Nam przeszkadzać więc pójdą już do domu ;
Justin zaproponował, że możemy sie przejść w koło stawu, ale tym razem bez moczenia się w wodzie ; p
Wstaliśmy więc i ruszyliśmy przed siebie. Przez dłuższą chwilę szliśmy w ciszy lecz Juss po chwili zbliżył sie do mnie i zaczął próbować złapać mnie za rękę, ale My na to nie pozwoliłam, booo....mam świerzb xdd
Nie no joke ;p
Nie pozwoliłam Mu na to bo jest jeszcze za wczesnie na takie podchody, a tym bardziej na jakikolwiek związek.
Więc po tym jak Mu nie pozwoliłam On się tylko spojrzał na mnie i usmiechnął łobuzersko ^ ^

Dobre 30 minut później...

Praktycznie był dla mnie obcą osobą, a czułam się przy nim bezpiecznie tak, jakbym go znała od urodzenia.
Albo jestem głupia i tego nie widze, ale chyba Mu się spodobałam.....O boże, co ja gadam !! Jeszcze sobie nadzieje zrobię jak zawsze, a pózniej znowu doła złapie i sie odizoluje od świata...
Ale chwila...może jednak ! ! Spogląda na mnie co chwilę i się uśmiecha tak dziwnie...normalnie jakby chciał mnie zjeść !
Zaczynam sie go bać ! !
                                                                      ***
Na pewno dziadkowie zaczynają się o mnie martwić...Zadzwonie do babci i powiem, że jest wszystko dobrze.
- Kurczę ! Telefonu nie mam ! Zgubiłam go ! No cudownie, rodzice mnie zabija ! - zaczęłam panikowac.
Justin spojrzal na mnie rozbawioną miną i powiedział:
- Emmm...w jeziorze, poszedł na dno, bez mała razem z Tobą ; *
Spojrzałam na Niego ze wściekłością i odp. Mu:
- Gdybyś się patrzył przed siebie to bym się nie utopiła i bym miała telefon !
- Gdybym się patrzył przed siebie to byśmy się nie poznali i bym się w Tobie nie zakochał... ! ! !
- Ale telefonu nie mam ! Chwila...Co Ty powiedziałeś ? ? Co zrobiłeś ? ! Zakochałeś ? ! No proszę Cię...Ty też musisz sobie ze mnie jaja robić ? Jak ktoś tak przystojny, bogaty i wgl mógł się zakochać w tak brzydkiej dziewczynie jaką jestem ja ? !
- Emm...skończyłaś ? ? Słuchaj, jesteś piękna i z tego co Cie już znam to inteligencją nie grzeszysz, no i masz fajny charakter, a poza tym jesteś słodka ! ! !
- Ykhm...Słuchaj, nie wiem co mam powiedzieć... zszokowałeś mnie tym co teraz powiedziałeś...no Ty też mi się spodobałeś, ale jakieś 7 lat temu jak zacząłeś śpiewać, ale dopiero teraz sie przekonałam jak fajnym jestes chłopakiem. No i całkiem normalnym mając tyle kasy i fanek na karku ; p
- O super, że tak o mnie myślisz ... ! Chodź, zabiorę Cię gdzieś...
- Mogę Ci zaufać, co nie ? - zapytałam przerażonym głosem...
Pokiwał głową na "tak" i poszliśmy... gdzieś...
Po 10 minutach zauważyłam, że idziemy do jego samochodu...
- O nie, nie, nie ... Nie było mowy o jeździe samochodem ! Nigdzie nie jade !
- Nie bój się... Mi można zaufać - mówiąc to złapał mnie za rękę, przyciągnął mnie do sibie i dał mi buzi w policzek...
Tym razem pozwoliłam Mu na to, bo już byłam pewna, że przynajmniej mu się podobam... A tak poza tym to byłam prze szczęśliwa, że to zrobił...
- Gdzie mnie zabierasz ? - zapytałam z ciekawością...
- Aa...to już niespodzianka ! - odp. podekscytowany chłopak...

15 minut później...

- Emilko, zamknij oczy...A, i proszę mi tu nie podglądać, bo to ma być niespodzianka! - powiedział chłopak, otwierając mi drzwi.
- Boję się ! Gdzie Ty mnie zabierasz ? ! - spytałam.
- A zobaczysz jak dojdziemy, ale na prawdę nie podglądaj . ! - poprosił czekoladowooki ^ ^
- No już dobrze, dobrze ...

Gdy doszliśmy na miejsce, gwiazdor kazał otworzyć mi oczy przy czym powiedział:
- No to wiebieraj jakie chcesz kwiaty, a ja skoczę po coś i za 7 minutek jestem z powrotem...
Po tych 7 minutach Juss przyszedł z powrotem i zapytał jakie kwiaty wybrałam...
Wskazałam bez zawahania na czerwone róże..
- Poproszę 100 tych czerwonych róż...- powiedział do sprzedawczyni, chłopak.
Gdy kupił już te róże wyszlismy na zewnątrz gdzie były tłumy ludzi i paparazzich...
Justin kazał mi wejść na scenę, która była na środku jakiegos placu...Weszłam na nią bez zawahania...
Na środku stało krzesełko, na którym usiadłam...
Po chwili ujrzałam chłopaka w garniturze kroczącego w moim kierunki z czerwonymi różami w dłoni...
W tym samym momencie rozbłysnęły flesze aparatów, a Justin podszedł do mnie, wręczył mi róże, a z kieszeni garnitura wyjął .....

______________
Ehh... 4 rozdział ! ! Yeach !
W koońcu ! ; p
Mam nadzieję, że Wam sie bardzo spodooba !
Jeżeli podoba Wam sie mój blog to skomentuj !
A no własnie i poleć go znajomym !
Dzięki za czytanie ; **
♥♥♥♥♥♥♥♥♥