-Jadę z Tobą... ! - oznajmiłam.
Ubrałam się po czym zeszliśmy do samochodu i pojechaliśmy w stronę szpitalu....
Po 20 minutach byliśmy już na miejscu...
Weszliśmy do środka. Ludzie gapili sie na zakrwawionego Justina.
Podeszliśmy do recepcji i zapytaliśmy gdzie jest Rafał.
Pielęgniarka odp Nam, że jest na bloku operacyjnym i mamy czekać przed wejściem na salę.
Szliśmy w stronę bloku operacyjnego....
Widzieliśmy już ciocię Justina, płakała...
-Ciociu, co z Nim ? - zapytał chłopak.
-W karetce stracił przytomność, musieli go reanimować, a teraz walczy o swoje życie razem z lekarzami - pow. rozpłakując się jeszcze bardziej.
-Eejj, Ciociu...Nie płacz. Wyjdzie z tego. To silny chłopak. Będzie dobrze. - pow. Justin przytulając się do cioci.
Nie ukrywając sama zaczęłam płakać.
Usiadłam obok Justina, oparłam głowę o Jego ramię, wpatrzyłam się w jeden punkt, a moje myśli się biły....
Miałam dość...Uroniłam pojedynczą łzę, którą wytarł mi Justin.
-Myszko, nie płacz - pocieszył mnie.
Ja tylko westchnęłam, wtuliłam się w Niego.
Po chwili, usnęłam...
**** oczami Przystojniaka ^ ^ ****
Emilka własnie usnęła...Zaniosłem ją na rękach, przykryłem kocem.
Wsiadłem na chwilę do samochodu żeby w nim nagrzać, bo było już dość zimno...
Odwróciłem się by spojrzeć na Ślicznotkę,
spała tak słodko.
Wychyliłem się trochę, poprawiłem jej włosy, które opadły jej na twarz.
Pomyślałem, że jestem zajebistym szczęściarzem, bo w końcu mam swój Skarb, którego nigdy nie opuszczę i Kocham jak nikogo innego !
Wysiadłem z samochodu, otworzyłem tylnie drzwi...
-Śpij słodko, Kochanie - pow. cicho dając Emilce buzi w czoło...
Po czym zamknąłem lekko drzwi żeby Jej nie obudzić...
Odwróciłem się, a wtedy zobaczyłem faceta z aparatem.
Na prawdę nie miałem ochoty, na żadne zdjęcia i wywiady.
Ten facet nie chciał robić mi żadnych zdjęc ani zadawać pytań...
Tylko zapytał czy jakoś może mi pomóc...
Zrobiłem tylko wielkie oczy...
-Tak, niech Pan powie swoim kolegom po fachu żeby dali mi spokój na jakiś czas bo nie mam ani ochoty ani czasu żeby wgl z Nimi gadać...
Facet podszedł do mnie, podał mi rękę i powiedział:
-Da się załatwić. Trzymaj się.
Po czym odszedł. Byłem zaskoczony bo zawsze paparazzi robili mi zdjęcia nie zwarzając na to jak sie czuję, aż do tej pory...Masakra jakaś...
Wrociłem szybko do szpitala gdzie była ciocia...oprócz niej byłam tam też Dominika, Ola i Kuba...
Dziewczyny płakały, a bezradny Kuba nie wiedział kogo ma pocieszać.
Podszedłem do Nich, Kuba wstał...
-Usiadź - poprosił.
-Nie chcę - odpowiedziałem.
-Wiadomo już coś - zapytałem.
-Stary, jesteś tu dopiero 15 minut, nikt nic nie wie - odp. Kuba.
-Kurde...- usiadłem załamany...
Po chwili usnąłem...
**** Po przebudzeniu ****
Obok mnie siedziała tylko śpiąca Dominika...
Obudziłem ją...
-Ej, Domi, gdzie reszta ? Co z Rafałem? - zapytałem.
- Nie wiem i nie wiem - odp.
Sięgnąłem po telefon i wybrałem numer do Kuby...
-Ej, Stary, gdzie Wy wszyscy jesteście ?
-Ja już w domu, ale jak chcesz iśc do Rafała to do 21 sali na OIOM-ie, bo tam go przewieźli z bloku operacyjnego... - poinf. mnie chłopak.
-Dzięki - podziekowałem.
Zostawiłem Dominike i ruszyłem w stronę OIOM-u...
Przed wejściem zatrzymała mnie pielęgniarka....
-Nie wejdzie tu Pan bez obuwia ochronnego - pow. pielęgniarka.
-No mnie Pani nie wpuści ? - zrobiłem maślane oczka...
-Nie. W tył zwrot Panie Bieber, po obuwie ochronne i dopiero wtedy Pana wpuszczę...
-No jeju... - przewróciłem oczami...
Wróciłem po chwili...
Pielęgniarka, która mnie nie chciała wpuścic, ciągle tam stała...
-No już - powiedziałem.
-No ślicznie - pow. pielęgniarka po czym wpuściła mnie do środka...
1, 2, 3, 4, 5....12, 13, 14, 15, 16...20...
-21, w końcu - pow i wszedłem do sali...
Siedziała tam ciocia, Emilka i Ola...
Emocje już opadły...
-Co z nim ? - zapytałem.
-Jego stan jest zmienny. Raz jest dobrze, a raz serce przestaje bić na chwile - odp. Emilka.
Poszedłem do łóżka, usiadłem obok Emilki, oparłem głowę, westchnąłem...
**** oczami głównej Bohaterki ****
Pomimo, że spałam jestem ciągle zmęczona.
Siedzimy własnie u Rafała.
Ja, ciocia Justina, Ola i Justina....
Rafał powinien zaraz się obudzić.
Przynajmniej tak powiedział lekarz, który był tu jakieś 30 minut temu...
Mama Rafała złapała go za rękę i położyła głowe na Ich rękach.
Spojrzałam na twarz Rafała, która zaczeła powoli mieć jakiś wyraz...
-Rafał...- pow i wstałam.
Wszyscy spojrzeli na mnie jak na idiotke, ale ja widziałam swoje.
Rafał próbował się odezwać.
Otworzył oczy...
Mama Rafała przytuliła delikatnie syna.
Mimo wszystko, zasyczał z bólu...
Próbował coś powiedzieć, ale mu to nie wychodziło....
Pokazał palcem na Justina, swoją mamę i Ole, a później wskazał na drzwi...
-Chyba chce żebyśmy wyszli - pow. Ola...
Rafał pokiwał głową na "tak", więc wyszli...
Zbliżyłam się do Niego.
-Jak się czujesz ? - zapytałam.
-B...b...b...boli mnie wszystko - odp. chłopak.
-A powiesz mi dlaczego to zrobiłeś ? - zapytałam znowu.
-Emi, ugh, Emilka, zrobiłem to bo żałuję, że, że...że to nie ja tylko....
________________________________
Yeach Bitches ! ♥♥
11 rozdział ^ ^
Przepraszam, że tak długo, ale dostęp do neta to masakra po prostu xD
Następny rozdział jest napisany tak w 56% ; pp
Dodam Go może w czwartek bądź w piątek, jak bd miał czas,
ale pewnie dla Was bd miał ; **
Komentujcie i polecajcie ; ** ! !