piątek, 6 lipca 2012

3. Więc może powiesz mi jak masz na imię ... ?

Wszystko ładnie pięknie gdyby w tym samym miejscu i tym samym czasie nie znalazłby się...

Właśnie...Bartek. Na serio, nie miałam ochoty z nim gadać ani na niego patrzeć. Nawet nie chciałam z nim dzielić tego samego powietrza ! ! ! Byłam zdziwiona po co mu torba i walizka, a jeszcze co mnie zdziwiło to były biało-fioletowe róże i bombonierka. Podszedł do mnie i próbował mnie przytulić, ale go odepchnęłam więc próbował dalej.
Po jakiś 5 próbach przestał i w końcu powiedział:
- Przepraszam Cię Emi ! Byłem idiotą nie mówiąc Ci o tym, że on też tam może być. Jakbym nie wiedział, że aż go tak nie cierpisz to bym w ogóle Karoliny nie zapraszał ! Proszę, wybaczysz mi ? - błagał mnie Bartek.
- Nie... - odpowiedziałam krótko.
Ku mojemu zdziwieniu chłopak padł na kolana i zaczął powtarzać swoje przeprosiny. Było mi głupio więc się zgodziłam, ale tylko pod jednym warunkiem. Ja i Bartek nie będziemy już przyjaciółmi, będziemy tylko znajomymi i tyle ! Nagle usłyszeliśmy, że nasz lot jest za 30 minut i mamy się ustawić przy wejściu numer 1.
Gdy już znaleźliśmy swoje miejsca, stewardessa kazała nam zapiąć pasy. Zrobiliśmy to.

7h później ( lotnisko w Los Angeles )

Lot przebiegł spokojnie....znaczy tak mi się wydaje, bo cały lot przespałam ^ ^
Znaleźliśmy moich dziadków, z którymi sie przywitaliśmy. Pojechaliśmy do nich do domu, gdzie się rozpakowaliśmy...Gdy to zrobiliśmy Ola zaproponowała:
- Może pójdziemy na lody ?
- No jasne ! ! - odpowiedziałam chórem z Bartkiem.
15 minut później byliśmy już w lodziarni.
- Ja chcę malinowego - powiedziałam.
- Ja chcę czekoladowego - powiedziała Ola.
- A ja Wam stawiam i chcę kiwi, wanilię i gumę balonową - krzyknął Bartek.
- No okey - odpowiedziała tylko Ola.
W ogóle od przyjazdu do LA mało co odzywam się do Bartka przez to co zrobił...
Byłoby inaczej gdyby Kamil mnie...no gdyby mnie nie zgwałcił i pobił...
Ehh...wracając do naszego wypadu.
Po wyjściu ruszyliśmy w stronę jakiegoś parku. Z tego co przeczytałam na tabliczce to był to Park Lake Balboa. Krążyliśmy po tym parku już z dobrą godzinę, a mnie już bolały i piekły nogi więc bez niczego Bartuś ^ ^ wziął mnie na ręce i zaniósł mnie na ławeczkę. Wrócił się po Ole i przyniósł ją w ten sam sposób.
- Idź mi po wodę niegazowaną - rozkazałam Bartkowi.
- No okey. - odpowiedział.
Zdjęłam z Ola buty i szłyśmy brzegiem jeziora w stronę sklepu, do którego wysłałam Bartka.
Nagle dostałam sms-a od Bartka: Nie ma wody, są tylko jakieś soki. Mogę Ci wziąć multiwitaminę bo wiem, że lubisz ; ) .
Zgodziłam się i zaczęłam odpisywać mu na sms-a, aż tu nagle BUM ! 
Wpadam na jakiegoś chłopaka i razem z telefonem wpadłam do jeziora ! ! ! Nie ukrywając nie umiałam pływać ; pp Nie chciało mi się uczyć xd ; Chłopak rzucił mi się na ratunek bez chwili namysłu.
Po 5 minutach znalazłam się na brzegu, ale byłam nieprzytomna. Wokół mnie było bardzo dużo osób ( tak na oko z jakieś 30... dziewczyn ).
Chłopak udzielił mi pierwszej pomocy.
W końcu się obudziłam, a moim oczom ujawniła się postać czekoladowookiego szatyna, ściętego na krótko...Ooo tak to był sam...
Justin Bieber !
Zemdlałam ponowie -.- Przez ten czas Bartek wrócił i pomógł gwiazdorowi zanieść mnie na lawkę.
Po 5 minutach ocknęłam się i natychmiastowo stanęłam na nogi. Spojrzałam na JB i zdębiałam.
Czułam jak robię sie czerwona, a wręcz bordowa na twarzy.
- Tylko znowu nie mdlej ; ) - powiedział Justin...do mnie ! ! !
- Emm...Ale jak Ty...Tu...mnie..? To sen...to sen...ale nie...proszę...nie chcę żeby był to sen. - zaczęłam mówić sama do siebie.
- Ślicznotko, to nie jest sen...
Wstał, podszedł do mnie, złapał mnie za rękę i dokończył mówić.
- Stoję przed Tobą, z krwi i kości, na jawie, a nie we śnie. I proszę nie mdlej, bo nie lubię jak dziewczyna mdleje na mój widok. - powiedział z uśmieszkiem na twarzy Bieber.
Kiedy się uspokoiłam, minęło dobre 40 minut. Zaczęłam z nim normalnie, znaczy....chyba normalnie.
- Więc może powiesz mi jak masz na imię, Piękna ? - zapytał Justin.
- Emm...Emilka, a Ty ?
I w tym momencie spaliłam buraka. Miałam ochotę zapaść się pod ziemie i stamtąd nie wracać !
- Justin, Justin Bieber - powiedział chłopak.
- Ehh...wiem, przepraszam, wybacz, wygłupiłam się, jak ja mogłam się Ciebie o imię spytać, jaka ja jestem tępa...Emm... Czy ja to mówie na głos ? - spytałam.
Chłopak pokiwał głowa na "tak" po czym zbliżył się do mnie i ....

_________________________
No i jest 3 rozdział ^ ^
No nad tym to już sie napracowałem ! ; p więc mam nadzieję, że będzie Wam sie podobał xdd
Czytasz ? Komentuj ! Polecaj !
 ; **

8 komentarzy:

  1. Świeeetny!<3

    OdpowiedzUsuń
  2. ej , no chyba jej nie pocałuje?! O.o
    Chociaż....no w sumie ^^
    Miłość od pierwszego wejrzenia...albo lepiej, zderzenia i prawie utopienie :D
    hehe...:P
    nom! dodawaj szybko nn myszko

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny dawaj szybko nn i wbijaj do mnie na he-loves-her-jb.pinger.pl Domcia ; *

    OdpowiedzUsuń
  4. Dawaj szybko dalej rozdziały!
    Nie mogę się doczekać dalszych rozdziałów !

    OdpowiedzUsuń
  5. super , dodawaj szybko nowy rozdział .

    OdpowiedzUsuń
  6. http://krupaj6.blogspot.com/ zapraszam do mnie a tak poza tym świetny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jesteś niesamowity *_*
    Wszystko czułam na sobie *.*

    OdpowiedzUsuń
  8. Uhuhuhu ;3
    Apate

    OdpowiedzUsuń