Minęło dobre 30 minut... a My...
Usnęliśmy w trójkę na moim łóżku !
Wstałam o godzinie 10.37. Bartka i Oli nie było już w pokoju. Zabrałam ciuchy do łazienki.
Ubrałam się w to. Zeszłam na dół na śniadanie, a tam oprócz Oli i Bartka był Rafał i Kuba...
- A Dominiki nie ma ? - zapytałam.
- A co stęskniłaś się za nią ? - spytał Rafał.
- Cholernie...Calutką noc za nią płakałam - zażartowałam.
- Usiądź tutaj - powiedział Kuba wskazując na miejsce obok siebie.
Rafał wstał, podbiegł do talerza, na którym były naleśniki z truskawkami i bitą śmietaną i podstawił mi ten talerz pod nos mówiąc:
- Proszę bardzo...Smacznego, mam nadzieję, że będą Ci smakować. Sam robiłem - pow. Rafał prężąc klate...
Wyglądało to dość zabawnie. Gdy się tak prężył klepnęłam Go lekko w brzuch, a On zgiął się w pół jakbym Go 100 razy mocniej uderzyła...
- Co Ci jest ? - zapytałam przerażona
- Nic, ostatnio brzuch mnie boli, tak bez niczego. - odpowiedział
- Na pewno ? Wszystko ok ? - zapytałam ponownie.
- Tak, na pewno...
Zjadłam śniadanie. Była godzina 11.10.
Poszłam z Rafałem na górę bo tam miałam tabletki na brzuch...
- Usiądź na łóżku... - powiedziałam do Rafiego.
On usiadł, a ja poszłam po tabletki, które były w łazience...Kiedy wróciłam Rafał siedział bez koszulki.
Nie wiedziałam o co mu chodzi... Podeszłam, usiadłam obok Niego...
- Możesz odłożyć te tabletki... - pow. Rafał wskazując na tabletki...
- Dlaczego ? Przecież brzuch Cię boli...
- Ale nie o tego, tylko od tego - pow. to Rafi kładąc się na łóżku.
Kiedy się położył, zobaczyłam na Jego brzuchu świeże cięcia rozciągające się przez cały brzuch...
- Rafał...po co? po co ? - pow. to i położyłam się obok.
- Nie Twoja sprawa.... Masz jakąś koszulke i bandaż ? - spytał
- Bandaż mam, a koszulkę przywiezie Ci Justin...- pow. to po czym wstałam po bandaż.
- Nie ! Justin nie może się o tym dowiedzieć ! !
- Okey, powiem mu, że...że się ubrudziłeś...
Wziełam bandaż, podałam go Rafałowi po czym zadzwoniłam do Justina...
- Hej Misiu, za ile będziesz u mnie ? - zapytałam
- No za chwilkę bd wyjeżdżał z domu a co ?
- A mógłbyś wziąc jakąś koszulkę dla Rafała ? Bo swoją wiśniami upaprał.... - skłamałam.
- Oki Myszko. Biorę koszulkę i już jadę po Ciebie ...
Rafał zawiął brzuch bandażem, a po 5 minutach przyjechał Justin.
Wszedł na górę do pokoju, rzucił w kuzyna koszulką.
- Masz sierotko...Emm...a co Ci w brzuch ? ?
- Nic, skaleczyłem się jak rower robiłem...a tak wgl dzięki ! - podziękował Rafi.
Juss podszedł do mnie, dał mi najsłodszego buziaka na ziemi, po czym przytulił się do mnie.
Wzięłam go za rękę, a Rafała klepnęłam w pośladki...
- Ej Kotku, ja Ci już nie wystarczam ? - pow. chłopak.
- Wystarczysz Pyszczku ^ ^ - mówiąc to wsadziłam swoją rękę pod spodnie Justina łapiąc Go za pośladek.
- Mrrr... - zamruczał chłopak...
- O fajnie, a pamiętacie, że jestem tuż za Wami ? - zażartował Rafał.
- Mhm - odp. Justin
- No to gitara - pow. Rafał kopiąc Justina w pupe ; p
Zeszliśmy na dół, a Rafał wskoczył Mojemu chłopakowi na plecy i zaczął udawać, że jeździ na koniu...
- Zejdź z Niego bo Mi Go zarwiesz placku ! - wrzasnęłam na Rafiego.
- Sugerujesz, że długo nie pociągnę Kotku ? - pow. Gwiazdor.
- Skądże znowu - odpowiedziałam Justinowi.
Kuba podbiegł do Nich i próbował na nich wskoczyć, ale skończyło się to tylko obaleniem całej 3 na kanape...
- Justin ! Zbieraj się, jest już po 12 ! !
- No okey, okey Kochanie - odpowiedział mi Justin.
Ubrałam buty, a Juss wygłupiał się jeszcze z chłopakami na kanapie.
Justin leżał plecami do góry więc doczekałam się okazji, podbiegłam do Niego, wskoczyłam na Niego i wsadziłam ręce pod Jego bluzkę...
- Dobra Myszko, jedziemy do Mojej mamy - pow. Mój chłopak.
- Ehh...no dobrze - odp.
10 minut później ....
Justin otworzył mi drzwi od samochodu...
- Gotowa ? - zapytał.
- Tak, plus zestresowana...
- Emi, nie bój się. Moja mama nie gryzie, tylko w weekendy ma napady...- zażartował Justin.
- Ooo. fanie... pocieszyłeś mnie. A wiesz, że dzisiaj sobota ? ! - powiedziałam.
- Oj tam, oj tam... bd Cię bronił - pow. chłopak wystawiając język...
Juss złapał mnie za ręke i poszliśmy w stronę domu...
Chłopak zapukał do drzwi... Po chwili otworzyła Jego mama...
Justin wpuścił mnie do domu pierwszą, a Jego mama ....
________________________
Sorki, że tak późno, ale muszę się chrześnicą opiekować xdd
Będę sie starał dodawać szybciej...Myślę, że w tym tygodniu jeszcze będzie NN ...
Jak przeczytałeś/aś to skomentuj i polec :*:*
Dzięki, że czytacie ! ! ; **
:3
OdpowiedzUsuńbistyy:P
ej, co sie Rafalowi stało?! O.o
no dodawaj szybko nową :D
czekam :*
Zajeebisty . <3 Ciekawe co jego mama xD
OdpowiedzUsuńszybko ,pisz!
OdpowiedzUsuńZajeb.. opowiadanie!
Nie spodziewałabym się, że chłopak może być tak romantyczny i tak łądnie pisać.
Świetny!:D
OdpowiedzUsuńDawaj szybko NN!<3
http://vampires-of-los-angeles.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam już piąty rozdział ^^
Pozdrawiam ^^
Doobrze, dobrze, dobrze ;3
OdpowiedzUsuńLecę dalej ;3
Świetny, cudny i zajebisty. Jestem ciekawa następnych. Czytam dalej. ;*
OdpowiedzUsuń/Katie.